Recenzja filmu

Supa Modo (2018)
Likarion Wainaina
Stycie Waweru
Marrianne Nungo

Śmierć i dziewczynka

Przetworzenie motywów znanych z hollywoodzkich widowisk sprawia, że w "Supa Modo" najmłodsi łatwiej odnajdą dotyczące ich problemy. Jednocześnie film przekazuje im ważną prawdę: każdy może być
Przystępując do realizacji swojego pełnometrażowego debiutu, Likarion Wainaina wysoko postawił sobie poprzeczkę. Nie dość, że podjął się niezwykle trudnego tematu, to dodatkowo utrudnił sobie zadanie, decydując się skierować swoje dzieło do młodszej widowni. Czy da się w ogóle opowiedzieć o ostatnich dniach nieuleczalnie chorego dziecka, nie popadając w nadmierny melodramatyzm i unikając epatowania cierpieniem? I to w taki sposób, aby zasiadający na sali kinowej rówieśnicy głównej bohaterki nie poczuli się przytłoczeni i przestraszeni przedstawionymi wydarzeniami? Okazuje się, że tak. Wystarczy wierzyć w inteligencję i wrażliwość najmłodszych. Wbrew temu, czego często życzyliby sobie ich opiekunowie, chcący jak najdłużej chronić swe pociechy przed mierzeniem się z trudnymi pytaniami, widzą i rozumieją one o wiele więcej, niż nam się wydaje. Trzymając się tego założenia, reżyserowi udało się stworzyć mądry film, podczas którego niejeden widz z pewnością uroni łzę, z seansu wyjdzie jednak oczarowany magią kina i (mimo wszystko) w optymistycznym nastroju. 


Trudno o większą fankę superbohaterów i karate niż mała Jo (Stycie Waweru). Dziewczynka z otwartą buzią ogląda kaskaderskie popisy mistrzów azjatyckich sztuk walki i rzeczowo tłumaczy koledze ze szpitala, dlaczego woli Człowieka ze Stali od Ironmana. Ekranowi herosi są dla niej jednak czymś znacznie więcej niż fikcyjnymi postaciami dostarczającymi rozrywki. Kierujące nimi szlachetne intencje i gotowość do stawania po stronie słabszych i pokrzywdzonych imponują jej w równym stopniu co niezwykłe umiejętności, choćby latanie (będące największym marzeniem Jo). To wszystko sprawia, że w oczach młodej kinomanki urastają oni do rangi idoli, stając się wzorem do naśladowania. Kiedy więc jej starsza siostra, pełniąca rolę trenerki i duchowej przewodniczki Mwyx (Nyawara Ndambia), zaczyna przekonywać ją, że jest najprawdziwszą superbohaterką, zdolną siłą woli przesuwać przedmioty i zatrzymywać czas, dziewczynka chętnie podejmuje grę. Nie jest jednak naiwna; robi to, gdyż szybko orientuje się, że udawanie sprawia radość także jej najbliższym. Wkrótce w zabawę zostaje wciągnięta cała wioska, której społeczność postanawia spełnić marzenie Jo: nakręcenie filmu. 


W ten sposób kino, do tej pory będące jedynie nośnikiem fantazji, staje się dla małej protagonistki narzędziem umożliwiającym przeniesienie ich do realnego świata. Inspiracją dla scenariusza są jej ulubione filmy superbohaterskie, których fabuły Jo sprytnie przekłada na lokalne realia. Jako nieustraszona Supa Modo, wystrojona w kolorową pelerynę i fantazyjnie umalowana, stawia czoła bandzie zbirów uprowadzających z wioski jej najmłodszych mieszkańców. Oczywiście praca na planie dla wszystkich zaangażowanych w nią osób jest niezwykłą przygodą, ale dla bohaterki i jej rodziny ma wymiar szczególny: przynosi ulgę w cierpieniu, pomaga oswoić trudną sytuację, a w końcu pożegnać się. Przetworzenie motywów znanych z hollywoodzkich widowisk sprawia, że w "Supa Modo" najmłodsi łatwiej odnajdą dotyczące ich problemy. Jednocześnie film przekazuje im ważną prawdę: każdy może być superbohaterem. Najcenniejszą supermocą nie jest bowiem nadludzka siła ani nawet latanie, lecz empatia i umiejętność wyciągnięcia ręki do tych, którzy tego potrzebują. 
1 10
Moja ocena:
7
Rocznik '89. Absolwentka filmoznawstwa i wiedzy o nowych mediach na Uniwersytecie Jagiellońskim. Napisała pracę magisterską na temat bardzo złych filmów o rekinach. Dopóki nie została laureatką VII... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones